tytuł

2013/11/11

Rogale... Rogale...

11 listopada - to podobno jedyny dzień, w którym należy zjeść prawdziwego Rogala Świętomarcińskiego. Podobno tylko wtedy jest "prawdziwy".
Najlepsze i jedyne w swoim rodzaju są oczywiście w Poznaniu. Sprzedawane na wagę, okrutnie ciężkie, niebezpiecznie słodkie, bardzo kruche, lepkie od lukru, pachnące makiem i bakaliami.

Aż wstyd się przyznać, że pierwszy raz spróbowałam je dopiero dwa lata temu. Nic dziwnego, bo na Opolszczyźnie tradycji świętomarcińskich nie ma, w Małopolsce raczej też są rzadkością.
Pojawiają się cukiernie w których można dostać "Rogale Listopadowe", rogale orzechowe, rogale makowe i inne pseudo tradycyjne wynalazki.

Zastanawiałam się dziś nawet skąd ta tradycja, skąd ta moda na rogale... i trochę poszperałam.

Na ratunek jak zawsze przychodzi Wikipedia:
Tradycja ta wywodzi się z czasów pogańskich, gdy podczas jesiennego święta składano bogom ofiary z wołów lub w zastępstwie – z ciasta zwijanego w wole rogi. Kościół przejął ten zwyczaj, łącząc go z postacią św. Marcina. Kształt ciasta interpretowano jako nawiązanie do podkowy, którą miał zgubić koń świętego.
W Poznaniu tradycja wypieku rogali świętomarcińskich na 11 listopada istniała już na pewno w 1860, kiedy to opublikowano w Dzienniku Poznańskim najstarszą dziś znaną reklamę rogala świętomarcińskiego. Popularna jest jednak legenda, że tradycja w obecnym kształcie narodziła się w listopadzie 1891. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina, proboszcz parafii św. Marcina, ks. Jan Lewicki, zaapelował do wiernych, aby wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Obecny na mszy cukiernik Józef Melzer, który pracował w pobliskiej cukierni, namówił swojego szefa, aby wskrzesić starą tradycję. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. Zwyczaj wypieku w 1901 przejęło Stowarzyszenie Cukierników. Po I wojnie światowej do tradycji obdarowywania ubogich powrócił Franciszek Rączyński, zaś przed zapomnieniem tuż po II wojnie światowej uratował rogala Zygmunt Wasiński.

Tyle z historii. Ale skąd ta popularność?

Chyba największego kopa eksportowego rogale dostały w 2008 roku, kiedy UE przyznała Rogalom Świętomarcińskim certyfikat produktu regionalnego Chronionego Oznaczeniem Geograficznym.
Od tego czasu Poznań naprawdę świetnie wykorzystuje markę "rogala" do promocji regionu.

Szukam w sieci dalej, a tam...?
Allerogal.pl - strona internetowa jednej z poznańskich cukierni; trochę historii, trochę o produkcji, przepis (dość ubogi) i możliwość złożenia zamówienia - na jedyne takie certyfikowane rogale.
Rogale.pl - i tu podobnie strona cukierni: trochę historii, przepis (już nieco inny), możliwość zamówienia.
Rogalemarcińskie.pl - jak wyżej, dużo o tradycji, więcej zdjęć i bardzo szczegółowy przepis.
I chyba z niego będę korzystać jak w przyszłym roku sama zdecyduję się zrobić prawdziwe rogale świętomarcińskie.

Tymczasem muszę zadowolić się krakowską podróbką - "rogalem listopadowym".
A na dokładkę sięgnę po dzisiejszy wpis Krytyka Kulinarnego - też o rogalach, tych prawdziwych, z jedynych prawdziwie słusznych składników...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...